Kresowy Rodowód
- Jeśli w tamtych czasach przedwojennych, wiązał się człowiek z tym czy innym klubem, było to na ogół uczucie trwałe, nieprzemijające także wówczas, kiedy dla jego sportowej firmy nastał czas biedy – wspomina Tadeusz Uchyła jeden z nestorów Bialskiego Klubu Sportowego – Wydaje mi się wszakże, iż u nas tego rodzaju przywiązanie miało wymiar głębszy, niż w wielu innych regionach. Rzecz w tym, iż żyjemy w atmosferze niejako narzucającej potrzebę solidarności, i to solidarności wykraczającej poza sportowa rywalizacje… Beskidzka rubież
Bielsko i Biała miasta w granicach odrodzonej Rzeczypospolitej, rozgraniczone nurtem rzeki Białej… W praktyce codziennego życia, jeden miejski organizm, niemniej obowiązywała administracyjna odrębność (zresztą aż do 1951 roku). Nadto w Bielsku ostało się znacząca ilościowo mniejszość niemiecka, Bogata, wpływowa. Biała była natomiast rdzennie polska, mniej zamożna, wiele jej dzielnic zamieszkiwał proletariat, podatny na ideologię PPS. Bielscy Niemcy mocno akcentowali przynależność do swej nacji. Klimat ku temu mieli zresztą znakomity, jako że polska władza – w przeciwieństwie do kresów wschodnich – w pełni respektowała prawa, przysługujące im, jako narodowej mniejszości. Istniały, zatem najprzeróżniejsze niemieckie organizacje, także sportowe, między innymi SC Sturm, Winter Sportclub, Beskiden Verein: do 1932 roku w niepolskich rekach znajdował się także ster BBSV (Bielitzer Bialer Sport Verein). Ba, działał nawet Jung Deutsche Partei, będąca niczym innym, jak – z czasem się okazało – młodzieżową przybudówką NSDAP.
Szefem tejże partii był Rudolf Wiesnar, senator Rzeczypospolitej, który w latach II wojny światowej okazał się bezwzględnym polakożerca, Wcześniej zaś – w miarę narastania w Rzeszy faszyzmu – człowiek piastujący senatorską godność, przygotowywał grunt …Określone tendencje, w coraz mocniej akcentującej się hakatystycznej wymowie, dawały o sobie znać także w sporcie a jeszcze wyraźniej w turystyce górskiej.
Tadeusz Uchyła mówiąc o atmosferze tamtych czasów, miał na myśli cezury narodowościowe, a także społeczne. Im bliżej wybuchu wojny – tym bardziej butna stawała się postawa ludzi, których duchownym przywódcą był właśnie Wiesner. Pogardliwy stosunek do polskiego BKS-u – przeradzał się w miarę upływu czasu w nieskrywaną wrogość. Na piłkarskich meczach drużyn niemieckich z BKS-iakami –
Z racji sąsiedztwa bardzo częstych – podzielona była również widownia. To były prawdziwe „święte wojny”! Przewyższające swą wymową słynne potyczki Cracovia – Wisła czy lwowskie pojedynki Pogoń – Czarni. Ale czyż mogła być inna atmosfera, jeśli niektóre niemieckie organizacje, powołane do krzewienia turystyki i sportu, zajmowały się zgoła czymś innym? Beskiden Verein organizacja XIX-wiecznym rodowodem, dała się poznać, jako siła jednoznacznie dążąca do germanizacji zachodnich Beskidów. Jej rywalizacja z Polskim Towarzystwem Tatrzańskim ( działająca przed wojną także poza Tatrami) – sprowadzała się nie tylko do jednoczesnego, poniekąd konkurencyjnego zagospodarowywania Beskidów (schroniska). Także do aktów agresji, wandalizmu.
Nieznany szerzej epizod z przeszłości beskidzkiego wędrownictwa – swoisty przejaw Drang nach Osten – zyskał sobie miano „wojna na pędzle”. Któryś z kolejnych przypadków dewastowania polskich szlaków turystycznych miał miejsce na północnych stokach Babiej Góry. Aktywiści Beskiden Verein zniszczyli biało-czerwone znaki z Zawoi na Markowe Szczawiny, dzieło PTT, umieszczając w ich miejsce swoje – czarne. Tego Władysław Midowicz, ówczesny kierownik schroniska na Markowych, płazem nie puścił. Zaprosił ludzi spod znaku BV, tak długo gościł góralską ”miodonką”, aż sen ich zmorzył. Zamroczonych alkoholem – ośmieszył. Na wiatrówkach Niemców, niezmywalnym lakierem wymalowano biało- czerwone pasy.
Pogwałcenie w babiogórskim schronisku zasad staropolskiej gościnności? Była to po prostu odpowiedź na kolejną prowokację wobec co dopiero wskrzeszonej państwowości polskiej, mającej wszelkie prawa przejawić się w takim a nie innym kształcie zagospodarowania Beskidów Zachodnich.
I jeszcze jeden akapit oddający specyfikę życia na bielsko-bialskiej rubieży.
Działalność górska zwłaszcza w latach tuż przed wybuchem II wojny, stała się dla Beskiden Verein i Winter Sportclub zasłoną dymną dla szkolenia bojówek. Nie sposób też w tym miejscu nie wspomnieć, iż szkoleniem narciarzy drugiej z tych organizacji zajął się w 1937 roku słynny naonczas w świecie zawodnik Rudolf Lantschner. Polski kontrwywiad niezadługo zorientował się w rzeczywistej ( wywiadowczo – dywersyjnej) misji „Rudiego”…
Metryk – A.D. 1922
Bialski Klub Sportowy narodził się w 1922 roku na gruncie poniekąd do tego przygotowanym. Działał bowiem uprzednio w Białej Szczerbiec zawiązany w 1913. Przez polską młodzież gimnazjalną, powstały z czasem kluby o równie wymownych nazwach – Polonia i Kresy. To prawda że były efemerydami, niemniej za ich sprawą rozbudzony został w miejscowej społeczności głód sportu. Traktować je można jako protoplastów BKS-u.
Zaczynali jak to się zwykło mawiać z niczego. Pierwsze gry, treningi – na łąkach, klepiskach. Boisko przy ulicy Żywieckiej dorobili się końcem lata ’24; było to dzieło własnych rąk. Kilof, łopata, taczki – oto cały sprzęt, jakim dysponowali. Przy piłkarskiej płycie wyrósł także skromny, drewniany budynek, właściwie barak, który jeszcze przez pierwsze powojenne lata stanowił dla BKS-iaków jedyny dach nad głową. Ale czy mogło być inaczej jeśli podstawę materialnego jestestwa klubu stanowiły członkowskie składki i skromne wpływy z biletów na mecze?
Skoro o tych pierwszych miesiącach i latach historii BKS-u – wspomnieć należy o bardzo silnych powiązaniach co dopiero zrodzonego klubu z Czytelnią Polską z Białej. Placówka ta była naonczas jednym z podstawowych ośrodków kulturotwórczych w tym mieście, ośrodkiem na wskroś polskim.
Przed wojną sportem numer jeden była w bialskim klubie piłka nożna, uprawiano jednakże kilka innych specjalności, przy czym największym powodzeniem cieszył się – jak naonczas mawiano – cykl izm i lekko atletyka. Były, owszem sporadyczne sukcesy, na przykład 1:1 z przeciwnikiem tak znamienitym jak lwowska Pogoń. Nie miał jednakże BKS w tamtych latach trwałych osiągnięć w ogólnokrajowym wymiarze.
Nadszedł tragiczny wrzesień ’39. Senatorska willa Wiesnera nadal pozostawała pod ochroną immunitetu senatorskiego, chociaż na jej poddaszu hitlerowscy dywersanci zainstalowali RKM. Krew pierwszych ofiar. A niedługo wielu z tych, którzy tworzyli wcześniejszą rzeczywistość BKS – u, czekał jeszcze, Typowy, polski los.
Żołnierska śmierć pisana była, Eugeniuszowi Jakubowskiemu i Zbigniewowi Grzykowi, lotnikowi Zbigniewowi Jakubowcowi, zestrzelonemu nad Kanałem La Manche, podczas powrotu z lotu bojowego nad Niemcy. W obozach koncentracyjnych zamęczeni zostali prof. Władysław Bożyczko, wielce zasłużony wychowawca młodzieży, także Witold Statkiewicz, Józef Pikuła, Ferdynand Dzień, dr. Wojciech Figiel, Józef Wajdzik i inni. Niektórzy z wymienionych zapłacili cenę najwyższą za powiązania z AK – owskim podziemiem.
W tymże ponurym czasie, kiedy człowiek nie mógł być pewny dnia ani godziny, najmłodsi –nie zdając sobie nawet z tego naonczas sprawy – jakby zadbali o ciągłość dziejów swego klubu. – Urodziłem się – przy głosie znów Tadeusz Uchyła – w roku 1926, ale w czasie okupacji człowiek jakoś szybciej dojrzewał. Przed wojną mieszkałem w domu braci Pindlów, mocno z BKS-em związanych. Biegałem na każdy mecz. Kiedy zaś nastał niemiecki czas, wkręciłem się do paczki starszych chłopców, którzy stworzyli drużynę piłkarską i przyjęli nazwę BKS-u. Ta nazwa była dla nas symbolem polskości, może po trosze podświadomym, niemniej taki był nasz protest przeciwko okupacji. Niemcom.
….. A przede wszystkim – chłopięca mentalność – przeciw tym, którzy żyli wraz z nami po obu stronach Białej a okazali się nieprzejadnymi wrogami. Kroniki klubowe tego nie odnotowują, ale mieliśmy okupacyjny futbol. Parokrotne wyjazdy także do Kęt, mecze z tamtejszym Henałem. Raz nas Niemcy zaskoczyli, trzeba było salwować się ucieczką przez rzekę. U nas pamiętam grywali między innymi: Mieczysław Kozioł, Władysław Gotkowski, Oskar Markiewicz, Witold Stańco, Jan Małecki.
Bardzo wielu spośród tych, którzy przed wojną oddali serce BKS-owi, nie dane było stanąć po wyzwoleniu do odbudowy klubu. Ci którzy przetrwali, podjęli ten trud już wczesną wiosną’45 kiedy na Zachodzie trwała jeszcze wojna. Antoni Łajczyk, Zygmunt Marzec, Władysław Jędrusiak, Artur Kulig i Bronisław Pabijan – oto niektórzy spośród tych którzy przywracali BKS do życia. Naczelnym zadaniem, ba – warunkiem klubowej egzystencji, było przywrócenie do stanu używalności boiska przy Żywieckiej. Pożal się Boże, w jakim było stanie! Boiskowa płyta zupełnie zdewastowana, Niemcy nie tylko trzymali tam ciężki sprzęt bojowy, ale także przeprowadzali ćwiczenia wojskowe. Rudolf Borys był naonczas właścicielem zakładu kaflarskiego. Miał furmankę, która wiosną ’45 częściej zwoziła ziemię i różnoraki budulec na boisko, aniżeli firmowe kafelki. Być może, w domu oberwał za to od żony, ale tak musiało być….
- Każdy pomagał – mówi Borys – jak tylko mógł. Ci, których było na to stać, nawet z własnej kieszeni wyłożyli trochę grosza, byle tylko nasz BKS odżył. Robiliśmy przy boisku – jako że liczyła się przede wszystkim prace własnych rak – głównie popołudniami po zawodowej robocie. Powtórzyła się historia z 1924 roku. Chętnych nie brakowało, jakkolwiek nikt nikogo nie agitował. To były całkiem inne czasy, inni ludzie. Myśmy sport serdecznie kochali, a klub był dla nas serdecznie bliski. Żony, matki graczy na gwałt szyły sportowe kostiumy, żeby nasi godziwie się prezentowali. Niewiele sprzętu się przecież zachowało, a o kupnie sportowych strojów nie było wtedy jeszcze mowy….
Piękne epizody, mocno potwierdzające niegdysiejsze społecznikostwo, bezinteresowność. W tamtych czasach w traktowaniu sportu w taki właśnie sposób nie było nic nadzwyczajnego…
W nowej rzeczywistości
Powojenna rzeczywistość przysporzyła BKS-owi dobrodziejstwa w postaci mecenatu możnego przemysłu. Początek marszu ku sportowym wyżynom umożliwiał najpierw patronat Fabryki Maszyn Włókienniczych „Befama”. Jej zasługą, że przy ulicy Żywieckiej (obecnie Greczki) wyrósł nowoczesny stadion z 15-tysieczną widownią, otwarty w 1954 roku. Zaś na miejscu dawnego boiska – powstało treningowe. Nowy obiekt pobudowano zatem w najbliższym sąsiedztwie miejsca, w którym klub się narodził i rozwijał. Przypadek? Klubowi seniorzy obstają przy tym że tam gdzie korzenie, to coś wyrosnąć musi…
Wyrósł wszakże nie tylko stadion z pawilonem. W tym roku(1988) klubowy kompleks wzbogacił się o halę z prawdziwego zdarzenia, tuż obok niej rośnie budynek, w którym urządzony zostanie hotel sportowy, a także stosowne pomieszczenie dla administracji klubu. Że nadal się inwestuje – zawdzięczać należy Fabryce Samochodów Małolitrażowych w Bielsku – Białej, a w szczególności jej Zakładowi nr.1. FSM stała się głównym patronem klubu przed szesnastu laty, przy czym do opiekuńczego grona wchodzi kilka innych zakładów pracy, w tym wspomniana „Befama”
….. BKS STAL – nazwę rozszerzono w pierwszych powojennych latach – wykorzystał stworzoną przez przemysł szansę wypłynięcia na szerokie wody. Przede wszystkim za sprawą siatkarek, tej wielkiej miłości stolicy Podbeskidzia, Od lat mają miejsce w krajowej elicie, w rozgrywkach 1987/88 wywalczyły wreszcie ligowy prymat. W drugiej kolejności BKS stał się widoczny w kraju dzięki futbolistom, którzy osiem sezonów spędzili w II – ligowym towarzystwie.
Działalność nie ograniczała się jednakże do tych dwóch gałęzi sportu. W pierwszych latach po wojnie był dobry hokej: właśnie w BKS-ie wychował się Wiktor Olszowski, z czasem gracz Legii i reprezentacji Polski. Był boks: któż pamięta, że to w bialskim klubie poznali smak sportu tej klasy pięściarze co Zbigniew Pietrzykowski i Ferdynand Kumorek ( w latach swej sławy walczyli jednak w barwach BBTS). Wychował BKS reprezentacyjnych sztangistów, Antoniego Pietruszka i Włodzimierz Torbusa. Zawodnikiem sekcji lekkoatletycznej – ciekawostka – był przez pewien czas… Sobiesław Zasada z czasem automobilista o światowej renomie.
Długo wymieniać by jeszcze można nie istniejące sekcje, a także świetnych sportowców, którzy reprezentowali barwy BKS-u.
Obecnie sekcji ( już nie aktualne) jest sześć, oprócz siatkarskiej i futbolowej( III – liga) – najbardziej znani są występujący w II lidze sztangiści. Tenis stołowy i ziemny na poziomie regionalnym, w piłce ręcznej działalność dopiero raczkująca – szkolenie młodzieży.
Na historię BKS – u składają się zatem dwa, jakże różne okresy. Pierwszy, międzywojenny, w sportowe sukcesy raczej ubogi, biedny również materialnie, zasobny wszakże w wielkie wartości moralne, duchowe. Zachowały się one w postawach ludzi z tamtych czasów – jakby wiążą obie ekipy, dając zarazem przykład szczerego przywiązania do środowiska tradycji.
Marian G. Nowak